Myśleliście, że ostatnie tygodnie są złe dla Blizzarda i marki Diablo? No to srogo się mylicie. Wygląda na to, że twórcy najpopularniejszego na świecie hack’n’slasha pogubili się już kilka lat temu, gdy w ogóle zaczęli pracę nad Diablo 4.
Ale wszystko po kolei. Niedawno BlizzCon zakończył się dla Blizzarda małą katastrofą. Firma miała zaprezentować Diablo 4, a zamiast tego zobaczyliśmy jednie mobilną wersję Diablo Immortals. Plotki sugerują, że prezentacja czwartej części została zdjęta z planu w ostatniej chwili, ponieważ twórcy nie byli przekonani, czy mają już co pokazywać. Wydawało się to dziwne, biorąc pod uwagę, że gra powstaje już od przynajmniej kilku lat. Teraz cała sprawa się wyjaśnia. Blizzard strasznie się pogubił.
Jason Schreier z Kotaku porozmawiał z 11 byłymi i obecnymi pracownikami Blizzarda. Dowiedział się od nich sporo ciekawych rzeczy. Wygląda na to, że Diablo 4 powstaje już od końca 2013 lub początku 2014 roku. Decyzja o rozpoczęciu prac zapadła po tym, jak firma zrezygnowała z drugiego dużego dodatku do Diablo 3. Trójka już wtedy była określana wśród pracowników mianem ogromnej porażki. Dlatego szefowie zdecydowali, aby skupić się na kolejnej odsłonie.
Zobacz także: Blizzard poszedł na wojnę z fanem Path of Exile
Cały problem polega na tym, że ktoś zdecydował, aby Diablo 4 było czymś w rodzaju Dark Souls. Gra miała zupełnie zmienić podejście do serii i zaoferować widok TPP, czyli zza pleców sterowanego bohatera. Prace nad taką wersją trwały do 2016 roku, kiedy w końcu stwierdzono, że to jednak nie zadziała. Do prac zatrudniono Luisa Barrigę, który zastąpił Josha Mosqueirę. Diablo 4 od tego momentu znowu stawało się typowym hack’n’slashem z widokiem izometrycznym. Co więcej, zrezygnowano z kolorowej stylistyki trójki na rzecz bardziej realistycznego i mroczniejszego podejścia. Ciekawie zapowiadają się informacje na temat elementów MMO, np. miejsca, gdzie gracze mogliby się spotykać przed ruszeniem na wyprawę.
Zmiana podejścia po 2 latach prac sprawiła, że premiera Diablo 4 znacząco się opóźniła. Zdaniem dziennikarza Kotaku nie powinniśmy się jej spodziewać szybciej niż w 2020 roku.