Strona głównaGryAktualnościEpic Games wykłada miliony na ekskluzywne tytuły. Ile kosztuje gra na wyłączność?

Epic Games wykłada miliony na ekskluzywne tytuły. Ile kosztuje gra na wyłączność?

Czy ta gra będzie na wyłączność Epic Store? To standardowe pytanie przy zapowiedzi każdej nowej grze. Na uniwersalne pytanie mamy teraz uniwersalną odpowiedź – to zależy ile zapłacą.

Nowe światło na metody działania Epic Games rzucił użytkownik Remachinate, z platformy crouwfundingowej Fig. To trochę udoskonalony Kickstarter. Różnica polega na tym, że dorzucając się do projektu nie tylko kupujemy egzemplarz produktu, ale stajemy się udziałowcem w przedsięwzięciu. Jeśli np. gra, w którą włożymy pieniądze odniesie sukces, to nam zostanie wypłacona tzw. dywidenda, czyli powiedzmy, że procent zysków.

Remachinate w ten sposób zainwestował w grę Phoenix Point, prawa do dystrybucji której zdobył Epic Games. Dlatego wiemy już, że tytuł będzie dostępny na wyłączność Epic Store przez rok.

Zobacz: Nadchodzi kolejny konkurent Steama. Jeszcze większy i jeszcze bogatszy niż Epic Games

Do premiery gry pozostało jeszcze kilka miesięcy, tymczasem Remachinate dostał informację, że jego inwestycja zwróciła się w 191%. Dlaczego, skoro gra nie trafiła na rynek? Dzięki wykupieniu praw do gry przez Epic Games.

Po przeliczeniu inwestycji producenta gry, wpłat z Fig-a, przeliczeniu prowizji i pozostałych składowych łamigłówki okazało się, że za prawo do wyłączności Epic Games zapłaciło skromne 2 247 058 dolarów i mówimy tutaj o kwocie minimalnej jaka musiała być wpłacona. Więcej na ten temat pisaliśmy w weekend.

Teraz spójrzmy na to, że Phoenix Point to strategia mało znanego studia, która nie wiadomo jak zostanie przyjęta przez rynek. Jej producenci szacują, że aby ich inwestycja się zwróciła, sprzedanych musiałoby zostać ponad 48 tys. kopii gry. To niewiele. Nawet kiepskie Agony znalazło 90 tys. nabywców. Spróbujmy sobie wyobrazić w takim razie ile musiały kosztować prawa do Metra Exodus lub Borderlands 3, które wiadomo było, że sprzedadzą się w milionach egzemplarzy.

To wszystko rodzi pytanie – czy Fortnite naprawdę aż tak dobrze zarabia? Bo zasoby finansowe Epic Games muszą być ogromne, a Epic Store zarabia stosunkowo mało patrząc na marżę w stosunku do Steama. Epic zabiera dla siebie tylko 12% od każdej sprzedanej gry, podczas gdy Steam już 30%.

Zobacz: Borderlands jest bombardowane negatywnymi recenzjami. Poszło o Epic Games Store

Oczywiście najlepiej na tym wszystkim wychodzą deweloperzy i ciężko jest się im dziwić, że lgną do Epic Store. Gracze są za to zmuszeni do korzystania w ubogiego w funkcjonalności sklepu oraz kolejnej dodatkowej aplikacji startującej wraz z systemem. Epic Store, Steam, Origin, Uplay… I każdy sobie fruwa w tle i żre pamięć. A nie każdy ma 16 GB RAM-u…

 

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

orson_dzi
Redaktor, szef działów gry i audio

2 KOMENTARZE

  1. „A nie każdy ma 16 GB RAM-u…˝

    A od czego jest autostart ? Ja mam 4 GB DDR3 z tzw.”integrą” i nie narzekam. Leży sobie Steam, Uplay, Epic i Origin (tylko GOGa mam bez osobnej aplikacji), a włączam tylko gdy muszę.

    Zresztą to typowa przypadłość Windowsiarzy, wyznawcy Jedynego Słusznego Linuksa od lat mają Lutrisa, jeden program na pulpicie, reszta gdzieś sobie leży, a gry są wszystkie w tym samym miejscu … wzamian musimy kombinować z częścią gier.

    Ponoć stworzyli dla was klona playnite.link, nie sprawdzałem ale podobno działa.

    To teraz poważniej … najpierw dostaliśmy darmowego Unreala, następnie rozdają darmowe gierki (korzystam), potem obniżają ceny, teraz dają 2 miliony na mało znaną produkcję = to sprawka wywiadu i tajnych służb amerykańskich … albo chińskich.

    Z mojego punktu widzenia niech to się nazywa jak chcecie, niech ma taki interfejs na jaki macie ochotę, byleby gry były w rozsądnej cenie (około ⅓ Steama), obsługiwało Jedyny Słuszny PaySafeCard (a najlepiej też krypto), aktualizacje były opcjonalne, oczywiście złotówki, działało stabilnie i miało zapis, że gry są naszą własnością (a nie że je wypożyczamy) lub były w 10 razy niższej cenie (skoro gra oficjalnie nie jest moja (Steam) to po co mam płacić pełną cenę ?) i koniecznie z synchronizacją zapisów w chmurze. Mi nic więcej nie trzeba.

  2. No cóż, można z tym walczyć i nie kupować gier na Epicku. Sam byłem bardzo napalony na Metro Exodus itp ale czekam aż będą na steamie/uplau lub orginie. Nie mam zamiaru płacić kolejnej firmie, zwłaszcza że po ich ,,sukcesie” empic store, wiele innych firm zaczęło pracę nad własną platformą. Pokażmy twórcą czego chcemy bo inaczej to Oni owiną nas w okół palca a ponoć ludzie to istoty inteligentne. O ile ktoś ma 5-10 gier to może mu nie przeszkadza 10 platform na których będzie je posiadał, ale ja mam łącznie ponad 200 gier i nie wyobrażam sobie biegać między kilkoma, jak nie więcej launcherami aby uruchomić tą jedną konkretną.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię