Strona głównaEsportESL One / IEM Katowice 2018, czyli jak centrum Górnego Śląska po...

ESL One / IEM Katowice 2018, czyli jak centrum Górnego Śląska po raz kolejny zostało światową stolicą esportu

Po raz szósty z rzędu Katowice gościły jedne z największych wydarzeń esportowych na świecie i towarzyszące im targi IEM Expo. Podsumujmy co w tym roku wypadło pozytywnie, a co nie do końca organizatorom się udało.

Wielkie emocje i wspaniała publiczność

Tym razem ESL postanowił nieco zaryzykować i podczas pierwszego turniejowego weekendu zamiast League of Legends, którym na wyłączność zajmuje się teraz Riot Games, mieliśmy turniej DOTA2. W dodatku od razu było to uderzenie “z grubej rury” bo turniej rangi Major, organizowany – podobnie jak w przypadku Majorów CS:GO – przy współpracy z Valve. Gdzie w tym ryzyko, zapytacie? Polegało ono na wyborze tytułu, który jest stosunkowo mało popularny w naszym kraju, na pewno mniej niż LoL, CS:GO czy nawet StarCraft II. Śmiało można jednak powiedzieć, że ryzyko się opłaciło i choć zeszłoroczny rekord łącznej ilości odwiedzających Spodek i Międzynarodowe Centrum Kongresowe w ciągu obu weekendów pewnie nie zostanie pobity (przynajmniej ja mam co do tego wątpliwości), to zdecydowanie nie można powiedzieć, by Spodek świecił pustkami. Poza tym, zebrana na miejscu publiczność po raz kolejny udowodniła, że zasługuje na organizowanie dla nich turniejów z najwyższej półki. Podczas finałowego spotkania turnieju CS:GO między FaZe Clan a fnatic wypełnili halę do ostatniego miejsca, a wielu z nich musiało siedzieć na schodach w przejściach. Można przy tej okazji mieć pewne wątpliwości, czy Spodek nie jest już zbyt mały na wydarzenie o takiej skali, ale z drugiej strony, ze swoją wyjątkową architekturą i wnętrzem tworzy rewelacyjny klimat, pasujący do takiego eventu. A propos liczby odwiedzających, śmieszą mnie nieco opinie niektórych osób, najczęściej niezwiązanych z esportem albo w ogóle w trakcie IEM nieobecnych, które kpią z organizatorów, jakoby Ci „zmuszali” odwiedzających do stania w gigantycznej kolejce na ogromnym mrozie. Założę się, że nikt spośród ludzi, którzy w tej kolejce stali nie żałuje tej decyzji, a poza tym warte wspomnienia są dwie akcje, kiedy to najpierw pracownicy ESL rozdawali “kolejkowiczom” herbatę, a potem jeden z anglojęzycznych komentatorów kupił im 200 hamburgerów. Drobne, a jakże pozytywne i cieszące gesty.
Jeszcze słowo o turniejach dodatkowych i PUBG jako esporcie, który miałem okazję po raz pierwszy śledzić na żywo. Przygotowanie turnieju robiło wrażenie, szczególnie ściana stanowisk, ale w dalszym ciągu pozostaję sceptyczny co do esportowej wartości tego tytułu i dużo chętniej śledziłbym rozgrywki w Quake Champions. Być może doczekam się tego w przyszłym roku.

Katowice światową stolicą esportu

Chyba żaden z fanów esportu nie mógł narzekać w ciągu tych dwóch weekendów na brak emocji. Znalazło się coś dla każdego – oprócz turniejów głównych (CS:GO, StarCraft II i DOTA 2) rozgrywane były dodatkowe, czyli: turniej kobiecego CS-a – Intel Challenge, po raz pierwszy w Polsce – PUBG Invitational, Puchar Polski Cybersport w CS:GO i League of Legends oraz turnieje w Crossfire i Heroes of the Storm. Akredytowani na IEM dziennikarze mogli także zobaczyć pierwsze w historii finały ligi w wirtualnej rzeczywistości – VR Challenger League. Widząc ten ogrom rozgrywek dokładnie widać dlaczego Katowice nazywa się jedną ze światowych stolic esportu. W tym czasie na to miasto skierowane są przecież oczy fanów na całym świecie i to zainteresowanych różnymi dyscyplinami. Portal The Esports Observer podał nawet ostatnio informację, że korzyści marketingowe dla miasta, jakie wynikają z organizacji IEM-u można oszacować na równowartość około 22 milionów euro. Kwota robi wrażenie, prawda? Mam nadzieję, że takie samo robi na władzach Katowic, tym bardziej, że właśnie wygasła umowa na jeden okres organizacji IEM w Katowicach i prawdopodobnie rozpoczynają się rozmowy o kontrakcie na kolejny. Potwierdzać by to mogła ankieta, przygotowana przez miasto, do której wypełniania zachęcani są goście poprzednich edycji.

IEM Polakami stoi

Nie można napisać podsumowania IEM bez wspomnienia o rozmachu z jakim przygotowano scenę główną – ta po raz kolejny zrobiła na mnie ogromne wrażenie, podobnie jak wszystkie „efekty specjalne”, przygotowane czy to na otwarcia poszczególnych turniejów, czy jako urozmaicenia dla spotkań. Reklama Mercedesa, będąca jednocześnie intrem rozgrywek DOTA 2, jest chyba jednym z najciekawszych case’ów reklamowych ostatnich lat jakie widziałem. Co do budowy sceny, nie wszyscy wiedzą, ale od dawna zajmuje się tym polska firma – ARAM – która należy do światowej czołówki w tej branży. Widać to nie tylko w Katowicach, ale na praktycznie każdym turnieju na świecie, organizowanym przez ESL. Wielkie portrety zawodników w trakcie turnieju CS:GO, wygaszane przy fragach czy ruchome ekrany LED, pozwalające na podkreślenie wagi sytuacji 1 vs. 1  to szczegóły, które z pewnością na długo pozostaną w pamięci widzów. Podobnie jak drobny easter egg w postaci popularnej emotki „kappa”, pojawiającej się na LED-ach w sytuacji ataku nożem na któregoś z graczy. Niestety nadal w trakcie spotkań nie wykorzystywano pirotechniki, nad czym boleję co roku.
Dbałość o detale widać także w przygotowaniu dźwiękowym turnieju – znający się na scenicznych systemach audio na pewno kojarzą markę L’Acoustic – to właśnie ich głośniki dopełniały esportowego spektaklu, wprawiając Spodek w drżenie na spółkę z kibicami.

Technikalia

Pozytywnie muszę ocenić przygotowanie techniczne. W ciągu obu weekendów nie było jakiś dłuższych przerw i opóźnień w rozgrywaniu spotkań – jedna taka sytuacja miała miejsce w trakcie Intel Challenge, z powodu awarii komputera, a dwie kolejne – w trakcie finału SCII i wynikały z problemów z prądem, ale nie były większe niż 20 minut. Widać, że ktoś wyciągnął wnioski z zeszłorocznego turnieju League of Legends, gdzie awaria jednego z komputerów spowodowała, z tego co pamiętam, ponad godzinną obsuwę. Był jeszcze jeden incydent, podczas finału turnieju CS:GO, ale o nim przeczytać mogliście już tutaj. Trudno się przy jego okazji co prawda oprzeć wrażeniu, że miał spory wpływ na wynik spotkania, ale niestety nie wszystko w takich sytuacjach da się przewidzieć.

Wpadki i problemy

Nie ma eventów idealnych, także IEM nie ustrzegł się pewnych problemów. Przede wszystkim znowu złe wrażenie zostawiła ochrona, która podawała sprzeczne informacje na temat możliwości poruszania się w pewnych obszarach. Niestety jest to problem, który powtarza się co roku, a ponieważ obiekt na stałe ochrania jedna i ta sama firma – raczej nie ma szans na poprawę tej sytuacji. Inną kwestią jest organizacja turniejów dodatkowych w tej samej hali, gdzie odbywało się IEM Expo. Same targi to dla mnie jeden wielki jarmark, pełen jazgotu i nawoływania z każdej strony dzieciaków liczących, że zgarną jakieś gratisy albo fotkę z ulubionym jutuberem. Nie mój target, ale rozumiem, że takie „atrakcje” też muszą tam być obecne. Tylko szkoda, że momentami bardzo utrudniały śledzenie rozgrywek organizowanych na terenie MCK – przypomina mi to sytuację z PGA, kiedy turniej w ramach ESL Mistrzostw Polski zagłuszało postawione vis a vis stoisko z „esportowymi chrupkami”. O ile dobrze kojarzę, hala MCK pozwala na dzielenie przestrzeni kurtynami – chciałbym, żeby w przyszłym roku ESL zrobił z tego użytek.

Podsumowując, dziesiątki tysięcy osób, które w ciągu dwóch turniejowych weekendów odwiedziły Katowice (w tym i ja), właśnie zmagają się z „poeventową depresją” – i nic dziwnego. Wielkie wydarzenia esportowe to przeżycia jedyne w swoim rodzaju, które polecam każdemu, także osobom, które nie mają (jeszcze) „zajawki” na esport. Znam już wiele przypadków osób, które po zobaczeniu na własne oczy tego, co dzieje się w Spodku, zaczynają głębiej interesować się tematem. I głęboko liczę, że jeszcze przez wiele kolejnych lat będę mógł chwalić się, że to właśnie w moim mieście dzieją się tak ważne wydarzenia – po wyeliminowaniu wspomnianych powyżej niedociągnięć oczywiście.

A na koniec mojego podsumowania zachęcam do obejrzenia aftermovie IEM Katowice 2018, przygotowanego przez redakcyjnego kolegę, Szymona „Majsta” Noconia:

[you tube=2qqHVZUPz6A]

Źródło: wł.

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

Zbigniew Pławecki
Zbigniew Pławecki
Redaktor, specjalista ds. esportu

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię