Strona głównaGryAktualnościG2A: Afery kluczowej ciąg dalszy, wydawca oskarża giełdę o kłamstwo

G2A: Afery kluczowej ciąg dalszy, wydawca oskarża giełdę o kłamstwo

Burza wokół serwisu G2A nadal trwa, Jeden z deweloperów niezależnych domaga się, aby serwis usuną ze swojej oferty klucze do gier indie. Uruchomił także petycję w tej sprawie.

Wczoraj G2A wydało oświadczenie wzywające deweloperów i wydawców do wskazywania rzekomo kradzionych kodów. Serwis oferuje wydawcom zapłatę 10-krotności wartości tytułu, jeżeli ci udowodnią, że kod do gry pochodzi z nielegalnego źródła.

Była to reakcja na wcześniejsze oskarżenia o sprzedaż kodów pozyskanych w nielegalny sposób. Najwięcej pretensji do firmy ma Mike Rose, szef niezależnego studia No More Robots. Oskarża on G2A o stosowanie reklam kontekstowych, przez które jego sklep wyświetla się niżej w wynikach wyszukiwania. Uruchomił on także petycję nawołującą do zaprzestania sprzedaży na platformie gier Indie.

Możemy w niej przeczytać:

G2A, strona, za pośrednictwem której możliwa jest odsprzedaż kodów, twierdzi, że jedynie 8% sprzedanych za jej pośrednictwem gier to tytuły indie, podczas gdy 92% pochodzi z odsprzedaży produkcji AAA.

Równocześnie deweloperzy indie stanowią większość wśród ludzi, którzy tworzą gry. Tymczasem G2A uderza w indie devów raz za razem, pozwalając każdemu sprzedawać w sieci nieprawowicie pozyskane kody z niesamowitą łatwością.

Dalej nawiązuje do jednego z wpisów sugerujących, że piracenie gier jest lepsze niż kupowanie ich na G2A. I podkreśla, że jeżeli serwis tak dba o branżę gier to powinien zaprzestać sprzedaży gier Indie.

G2A z pewnością może sobie pozwolić na ośmioprocentowy spadek sprzedaży, jeżeli uczyniłoby to 99% developerów szczęśliwymi i pozwoliło zachować wartość tworzonych przez nich gier.

Nawiązując do postulatów Rose’a, G2A wydało oświadczenie informujące o tym, że po premierze jego gry Descenders na platformie sprzedano pięć kluczy do tytułu. Przed premierą gra sprzedana została w 226 kopiach. To ma dowodzić braku wpływu na zyski dewelopera.

I dalej mamy z górki, Rose zarzuca G2A kłamstwo i jak twierdzi kontaktował się z przedstawicielami firmy w sprawie kluczy. Na co serwis odpowiedział, że Rose owszem kontaktował się, ale rok temu i w całkiem innej sprawie. Ten znowu odbił piłeczkę i jak mówi:

Jeżeli ktoś widzi nasze tytuły w niskich cenach na G2A, będzie mniej zmotywowany żeby kupić je po pełnej cenie. Jako branża walczymy, by gracze postrzegali nasze gry jako cenne. Jeżeli zobaczysz, że Decenders jest dostępne taniej w podejrzanym miejscu to pomyślisz sobie „ hmm, chyba nie powinienem kupować go w pełnej cenie. G2A każdego dnia jest akuszerem tej zmiany i nie przejmuje się tym.

W sprawę wmieszał się również Jim Sterling, publikując film, w którym twierdzi, że G2A nie przejmuje się oszustami i oni nigdy nie znikną z serwisu.

Na reakcje nie trzeba było długo czekać. G2A wrzucili Tweet, w którym piszą, że w przypadku gdy oni przestaną sprzedać gry indie to będą one sprzedawane gdzie indziej.

Rose zripostował wpis:

Więc jesteście szczęśliwi, że uderzacie w deweloperów, ponieważ gdyby nie wy to zrobiłby to ktoś inny?

Teraz piłka jest po stronie G2A.

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

SoSlowGamer
SoSlowGamer
Redaktor, szef działu retro

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię