Strona głównaRecenzjeGryRecenzja Assassin’s Creed Mirage – powrót do korzeni

Recenzja Assassin’s Creed Mirage – powrót do korzeni

Po mieszanych odczuciach graczy po premierze Assassin’s Creed Valhalla, twórcy postanowili pójść nieco inną drogą. Najnowsza odsłona serii Assassin’s Creed to powrót do korzeni i nastawienie na ciche rozwiązywanie problemów.

Bohaterem Assassin’s Creed Mirage jest Basim, którego mieliśmy okazję poznać w poprzedniej części serii. W AC Valhalla poznajemy go jako doświadczonego w boju członka bractwa. Natomiast AC Mirage przedstawia początek jego kariery. Młody Basim specjalizował się szybkim i niezauważalnym przenoszeniu własności, zwykle kupieckich sakiewek lub portowych skrzyń. Po jednym ze zleceń poznaje jedną z przedstawicielek Ukrytych. Chcąc dołączyć do bractwa realizuje dla nich zadanie, które niestety nie poszło najlepiej, przez co musi szybko ewakuować się z miasta.

W ten sposób Basim trafia do siedziby asasynów, gdzie szkoleni są zabójcy wysyłani potem na różnorakie misje. Naszą misją główną będzie odnalezienie członków Zakonu Starożytnych i ich eliminacja. Prosta i krótka historia, aczkolwiek wzbogacona o kilka zwrotów akcji.

Mniejszy świat dla casualowych graczy

Jeżeli narzekaliście na wielkość świata i liczbę misji oraz zadań i aktywności pobocznych w Odyssey czy Valhalli to mam dobrą wiadomość. Mirage jest zdecydowanie mniejsze i będziecie w stanie przejść główny wątek fabularny w około 15 godzin. Dla porównania, w Odyssey mam zrobione ponad 113 godzin i jeszcze nie skończyłem fabuły. Ale wracając do tematu – tym razem do znalezienia mamy kilku Członków Zakonu, a ich wyśledzenie polega na znalezieniu wskazówek dotyczących miejsca ich pobytu, a następnie próbie ich wyeliminowania. Mamy też misje poboczne, które pozwalają na ulepszenie wyposażenia.

Również mapa jest zdecydowanie mniejsza niż poprzednio. Bagdad został podzielony na cztery dzielnice i w połączeniu z terenami wokół miasta stanowi około 20-25% mapy z Valhalli. Jeżeli zatem szukacie eksploracji i możliwości biegania po mapie to możecie poczuć niedosyt. Jeżeli chcecie skupić się na fabule, ale nie mieć poczucia, że coś Was ominęło – to jest to idealne rozwiązanie.

Sam Bagdad to ciekawa mieszanka – trafimy tu zarówno na biedaków, niewolników, bogatych kupców czy przekupnych strażników. Spotkamy także uczonych, lekarzy oraz szlachetnie urodzonych. To wszystko buduje klimat rozgrywki.

Mapa to nie jedyne zmiany, zmieniła się także technika parkouru. Basim, wydaje się poruszać mniej swobodnie niż Eivor czy Cassandra z poprzednich odsłon serii. Wspina się znacznie wolniej niż poprzednicy oraz nie wszędzie może wejść, na ścianach musi szukać ścieżek składających się z wypustek lub zagłębień. To znacznie utrudnia poruszanie się po mapie.

Wracając jeszcze do mapy, pomimo tego, że świat jest nieduży to mamy trochę rzeczy do zrobienia. W każdej z dzielnic mamy listę rzeczy do znalezienia m.in. artefaktów czy miejsc historycznych, dzięki którym poznamy kilka ciekawostek o Bagdadzie. Do tego dochodzą skrzynie z wyposażeniem czy schematy ulepszeń. Trafimy także na NPC, którzy zlecą nam pomniejsze zadania w stylu przynieś mi to czy tamto.

Podczas takich przechadzek wykorzystamy także wcześniej nabyte umiejętności okradania ludzi. Dzięki kradzieży kieszonkowej możemy wejść w posiadanie nie tylko złota, ale także sztonów gildii, które możemy potem wykorzystać u kupców, grajków ulicznych pozwalających na odwrócenie uwagi straży czy przekupienie tych ostatnich.

Cichy zabójca

Seria powróciła do cichego zabijania przeciwników. Basim specjalizuje się w zabójstwach z ukrycia i cichej eliminacji przeciwników. Pomocna w tym jest funkcja skupienia, która pozwala na chwilowe zatrzymanie czasu i wybranie kolejnych celów do uśmiercenia. Oprócz ukrytego ostrza, do dyspozycji dostajemy także noże do rzucania, bomby dymne czy strzałki usypiające. Do tego dochodzą elementy otoczenia jak ładunki zawieszone na bloczkach, które możemy zrzucić na wrogów etc.

W otwartej walce jest zdecydowanie trudniej niż w poprzednich odsłonach. Walka jeden na jeden jest dość przyjemna, jednak gdy wrogów kupa to i Herkules … Także warto w takich sytuacjach ratować się ucieczką by potem powrócić i eliminować kolejno przeciwników z ukrycia.

Podsumowanie i ocena

Assassin’s Creed Mirage to taki powrót do korzeni serii. Można powiedzieć, że pod względem rozwiązań przypomina mi on połączenie jedynki z Odyssey oraz Valhallą. Pod względem wielkości bliżej tu jednak do jedynki. Przejście głównego wątku fabularnego to około 15 godzin zabawy. Próba wymaksowania wszystkiego to kolejne 15 godzin. Gracze, który z różnych względów mają mniej czasu na rozgrywkę mogą uznać to za spory plus.

Tym razem postawiono na walkę z ukrycia i cichą eliminację wrogów. Otwarta walka nie jest skomplikowana, jednak eliminacja kilku wrogów jednocześnie może dać zbyt mocno w kość.

Zmiana wielkości mapy wpłynęła także na sposób poruszania się naszego bohatera. Prawdopodobnie przez to nie jesteśmy w stanie wszędzie wejść. Basim wydaje się także poruszać i wspinać nieco wolniej niż poprzednicy. Tak czy inaczej, zdecydowanie polecam Assassin’s Creed Mirage jako przyjemną odskocznię na przynajmniej kilka – kilkanaście jesiennych wieczorów.

Grę w wersji Xbox Series X/S dostarczył producent, ale nie miało to wpływu na końcową ocenę gry.

Ocena 8/10

Zalety

  • Ciekawa fabuła;
  • Mniejszy świat i krótsza opowieść;
  • Pomimo tego w Bagdadzie jest sporo do zrobienia;
  • Nastawienie na skradanie i cichą eliminację wrogów;
  • Prowadzenie śledztw i zbieranie wskazówek;
  • Można głaskać kotki.

Wady

  • Gracze przyzwyczajeni do Valhalli czy Odyssey mogą poczuć niedosyt.

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

SoSlowGamer
Redaktor, szef działu retro

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię