Wygląd i osprzęt
Przez naszą redakcję przeszło już sporo laptopów, jednak pierwszy raz w menu pojawiła się u nas 17-tka Lenovo. Jest kontynuatorem linii Legion o gamingowym wnętrzu i designie. Już po pierwszym kontakcie można uznać, że Y920 pochodzi z innej bajki. Wyróżnia go masywność i potężny rozmiar. Mówimy tu o prawie 4,5 kg ciałka mierzącego 42,5 x 31,5 x 36 cm, więc pojęcie mobilności jest tutaj trochę nadużywane. Nie wyobrażam sobie dźwigania takiego sprzętu idąc na uczelnie lub do pracy. To raczej jednostka typowa do założenia stałego centrum dowodzenia.
W przypadku wzoru konstrukcji nie będziemy musieli się zbytnio rozpisywać, bowiem jest niemal identyczna względem modelu Y720. Zewnętrzną część klapy ekranowej wykonano ze szczotkowanego aluminium i matowego tworzywa sztucznego. Wzór na obudowie ucieka w futurystyczną stylistykę, która wyłamuje się z mainstreamowej gładkości. Jednak efekt trójwymiarowości psuje czerwone logo producenta. Skoro napisałem o tym w poprzednich recenzjach to nie zaszkodzi jeszcze raz o tym wspomnieć – znaczek „Y” jest tutaj wciśnięty na siłę i w moim odczuciu zamiast pomagać tylko przeszkadza.
Po drugiej stronie klapy czeka ogromny 17,3” ekran. Szklaną powłokę okala dość szeroka ramka, przez co można pomyśleć, że producent popełnił błąd nie wykorzystując w pełni wolnego miejsca na większy panel. Aczkolwiek rozumiem dlaczego wstawiono taki a nie inny rozmiar ekranu – prawdopodobnie nie wytrzymałby tego podłużny zawias. Wierzę w jego solidność i mocny charakter, ale jego słabością jest niski poziom sztywności. Przy poruszaniu laptopem ekran chybocze w przód i w tył niczym samochodowa maskotka.
Oględziny przeprowadziliśmy również po bokach urządzenia, aby sprawdzić, czy nie brakuje żadnego ważnego złącza. Ekspertyza wykazała, że każdy użytkownik powinien być zadowolony z dostępności portów. Z prawej strony mamy dwa gniazda na urządzenia wspierające standard USB 3.0. Znajdziemy tu także osobne złącza audio dla słuchawek i mikrofonu oraz wejście na karty SD.
Vis a vis jeszcze bardziej na bogato. Do dwóch wolnych złączy USB 3.0 dołączają gniazda DisplayPort, HDMI, Ethernet, USB 3.1 Typ-C z obsługą Thunderbolt oraz autorskie gniazdo zasilania.
Czas zerknąć na istotniejsze wyposażenie decydujące o codziennej wygodzie pracy. Może zacznijmy od klawiatury. Ma niby klasyczny, jak na markę Legion, układ przycisków, ale z dodatkowym blokiem 5 klawiszy. 4 z nich posłużą do zapisywania nowych skrótów i 1 do uruchamiania funkcji Turbo dla CPU i GPU. Co może zainteresować wielu graczy, do Y920 nie wmontowano zwykłej klawiatury membranowej, a przyciski mechaniczne Razer w wersji niskoprofilowej.
Mają delikatny punkt aktywacji, któremu towarzyszy ciche kliknięcie. Powiedziałbym, że jest to wariacja na temat przełączników Blue i Brown, ale o wiele mniej komfortowa w trakcie pisania. Klawisze są zbyt luźno dopasowane do obudowy, co wpływa na ich dyskusyjną reakcję. Działają szybko, ale oferują bardzo mały opór, co z niskim skokiem utrudnia skuteczną powtarzalność klików. Przyciski wyraźnie bujają się na podstawie, toteż przesiadając się z pełnowymiarowych akcesoriów trzeba się na nowo przyzwyczaić do klikania. Na szczęście dotyczy to wyłącznie grupy pisarzy, a nie graczy. W amatorskim gamingu nie jest wymagana aż tak duża precyzja. Jako że układ WSAD jest najczęściej wykorzystywany w grach, producent dorzuca gratis ich alternatywną wersję w kolorze czerwonym o jeszcze delikatniejszej charakterystyce pracy.
W dolnej części obudowy nie mogło zabraknąć gładzika. W tym przypadku touchpad jest za pan brat ze stereotypami, gdyż od innych modeli niczym się nie wyróżnia. Dobrze reaguje na dotyk, daje po sobie poznać kiedy jego dwa przyciski są aktywowane, a wysoki poziom precyzji ma wpisany w każdy obszar płytki. Mimo wszystko nie polecałbym grania bez myszki, a przynajmniej nie w tytuły, gdzie wymagana jest mistrzowska dokładność i dynamika ruchu.
Interesującym suplementem do klawiatury i touchpada jest gumowa wykładzina. Przyznam się, że pierwszy raz spotkałem się z tego typu nadgarstnikiem w laptopach i natychmiast stałem się jego zwolennikiem. Ma chropowatą fakturę i sztywny profil, dzięki czemu świetnie blokuje dłoń na obudowie, utrzymując ją w stałej pozycji. Niestety, problematyczne może być zachowanie czystości gumowej powierzchni. Mam też wątpliwości wobec trwałości materiału. Po dwóch tygodniach testów nie zauważyłem, by mechacił się lub ścierał pod wpływem ruchu, lecz ponieważ splot jest ciemnego koloru, to tylko kwestią czasu pozostaje zmiana jego barwy w miejscu trzymania dłoni. Mimo wszystko, jestem na tak! O ile do klawiatury trzeba się przyzwyczaić, tak nadgarstnik powinien nam spodobać się od pierwszego smyrnięcia.
I może słów kilka o wbudowanym zestawie audio, bo jest o czym pisać. W Y920 podobnie, jak w tańszych modelach serii, zamontowano system 2.1 i to nie byle jaki. Są to głośniki o łącznej mocy 7 W. Liczby nie stanowią jednak o ich potencjale, który naprawdę budzi podziw. Dwie satelitki i ich niskotonowy przyjaciel mają powera, nadto grają niezwykle czysto. Nie zawiedziecie się na jakości dźwięku, a powiem nawet więcej… Podłączenie zewnętrznego zestawu audio nie będzie konieczne ani do grania, ani do słuchania muzyki. Oferują przyzwoity próg średnicy, klarowny wyż i dostrzegalne basy, choć nie tak głębokie, jak w typowych kolumnach. Krótko pisząc, są to jedne z lepszych głośników laptopowych z jakimi miałem styczność. Odtwarzają dźwięki na tyle głośno, że do przyjemnego odsłuchiwania wystarczy wyregulować je do 35% ogólnej mocy.
W Lenovo zawsze ceniliśmy sobie dedykowane oprogramowanie i nie inaczej jest w tym przypadku. Z zainstalowanym systemem Windows 10 od razu otrzymujemy pakiet aplikacji, m.in. rozbudowane narzędzie Lenovo Nerve Center. Po jego odpaleniu będziemy mogli do pewnego stopnia spersonalizować działanie klawiatury, głośników, a przede wszystkim podzespołów odpowiadających za płynność rozgrywki.
Znajdziemy tu opcję do zmiany oświetlenia klawiszy, panelu wokół touchpada, a także krawędzi grilla nad blokiem klawiszy. Umożliwia dopasowanie animacji dla każdego pojedynczego przycisku oraz całego układu klawiatury. Posłużą do tego ustawienia do konfiguracji animacji, barwy, prędkości i natężenia światła. Ponadto korzystając z przystawki Magic Y Key zapiszemy nowe profile dla funkcji przycisków oraz przydatne w grach makra.
Kolejna zakładka warta uwagi to „Udoskonalenia dźwięku”. Po wybraniu tej opcji możemy przejść do nowego okna Dolby Atmos, gdzie ręcznie lub automatycznie dobierzemy profil dźwięków uwzględniający granie, słuchanie i oglądanie filmów.
Najważniejsze funkcje laptopa kryją się jednak za oknem Turbo Boost. Jak sama nazwa wskazuje, przyspiesza pracę rdzeni procesora i karty graficznej, automatycznie podkręcając obroty chłodzenia. Bez tego lepiej nie uruchamiać gierek, bo można stracić sporo fps-ów. Funkcję turbo można odpalić ręcznie za pomocą wcześniej wspomnianego przycisku na klawiaturze lub właśnie w programie.
Nadmienię, że producent przygotował jeszcze opcję „Ekstremalne chłodzenie” do efektywniejszego obniżania temperatury podczas dużego obciążenia, ale w Y920 kompletnie się to nie sprawdza. Po jej aktywowaniu faktycznie wiatraki przyspieszają i robi się głośniej, ale jednocześnie taktowanie rdzeni zdecydowanie spada, przez co w grach tracimy cenne klatki. Gdyby tylko można było zachować wysoką wydajność i wysokie obroty wentylatorów, to opcja miałaby jak najbardziej sens, ale niestety nie działa to tak, jak byśmy sobie tego życzyli.
No a oprócz tego,że super sprzęt, to teraz legiony mają opcję lenovo premium care. 5 dniowa naprawa albo zwrot kasy, tylko trzeba pamiętać o rejestracji. mocny argument.
Potwór… Można go u nas kupić?
No, to jest sztos
To jest mega konkretny sprzęt do gamingu. Sporo możliwości jeśli chodzi o podkręcenie, przyjemna klawiatura z podświetleniem, karta sieciowa killer, sprzęt na miarę, lenovo dało radę z tym legionem!