Kultura pracy
Klasę sprzętu porównujemy szczególnie w sferze wydajności, ale dotyczy ona nie tylko działania urządzeń w zakresie renderingu grafiki. Istotna jest także ich reakcja, a raczej aktywna umiejętność radzenia sobie z trudami pracy. Rzecz jasna, chodzi tu o nic innego, jak o walkę z wydzielaną temperaturą. Stosowane przez producentów układy chłodzenia nie zawsze zdają egzamin na piątkę, nawet w autorskich wersjach systemów, dlatego byliśmy ciekawi jak Lenovo podeszło do tematu śmiertelnej gorączki w swoim dedykowanym zestawie do grania.
Zainstalowane chłodzenie na CPU i GPU nie zrobiło na nas zbyt dobrego wrażenia, ale wygląd to za mało, by stwierdzić, że po uruchomieniu wymagających gierek podzespoły stworzą zamknięty mikroklimat tożsamy dla tropikalnych wysp. Czy faktycznie będą potrzebne kostki lodu do posmakowania orzeźwiającego gameplayu?
Monitoring nie pozostawia złudzeń. Gaming można spijać z pojemnych bibliotek gier bez konieczności zamontowania dodatkowego chłodzenia. A już na pewno jeśli weźmiemy pod uwagę zachowanie Ryzena 7 1800X. Procesor świetnie sprawuje się w trybie spoczynku i podczas obciążenia, generując maksymalnie 63 stopnie Celsjusza. Toteż standardowy wiatrak i radiator są wystarczające do delikatnego overclockingu.
Chcielibyśmy to samo powiedzieć o GTX 1060, lecz nie byłoby to do końca prawdą. GPU w spoczynku zachowuje dość zimny rdzeń, osiągając 36 stopni. Niestety, w momencie wzmożonych prac temperatura radykalnie podnosi się ku 84 stopni. Nie jest to typowa norma dla tego rodzaju kart, więc można to wyjaśnić tylko na dwa sposoby – kominowy system chłodzenia z jednym wentylatorem zbyt wolno odprowadza ciepłe powietrze lub nałożona pasta termoprzewodząca przekroczyła swój okres przydatności.
W przeciwieństwie do karty graficznej dyski SSD i HDD mimo braku osobistego wirnika bądź radiatora, o wiele lepiej znoszą zlecane im zadania. Czy to surowy gaming, czy też surfing po Internecie, obydwa urządzenia zachowują przyzwoitą temperaturę. Szybszy Samsung odrobinę cieplejszy pod obciążeniem (52 stopnie), ale usprawiedliwia go sprawowanie roli dysku systemowego, bowiem na nim domyślnie zainstalowano Windows 10. Jego pojemniejszy kolega po fachu WD z powodzeniem mógłby udawać trupa. Jest praktycznie nieczuły na zaloty gier i operacje wykonywane w tle, utrzymując 30-32 stopni.
Mając już wgląd do wydajności systemu chłodzenia pozostało nam już tylko upewnić się, co do wpływu pracy podzespołów na wytwarzany szum. Miernik hałasu nie był aż tak potrzebny, by ogólną głośność zestawu komputerowego można było zaliczyć do akceptowalnej skali dźwięków. Lenovo Legion Y720 Tower pozwala rozgrywać sesje bez użycia słuchawek, czego może mu pozazdrościć nie tylko wiele modeli stacjonarek, ale też i mobilnych sprzętów. Maksymalne 46 dB hałasu to kara, jaką z radością przyjmą nasze uszy za możliwość swobodnego wsłuchiwania się w gry.