Strona głównaWiadomościSzok! Mikrotransakcje przynoszą prawie 3 razy więcej kasy niż sprzedaż gier

Szok! Mikrotransakcje przynoszą prawie 3 razy więcej kasy niż sprzedaż gier

Firma SuperData postanowiła porównać przychody generowane przez płatne wersje gier i mikrotransakcje. Zestawienie tych danych może być dla niektórych szokujące!

Jeśli dziwiliście się, że we wszystkich niemal grach (nie tylko darmowych, ale też płatnych) pojawiają się mikrotransakcje, to po przeczytaniu tego tekstu przestaniecie. Firma SuperData przeanalizowała dokładnie rynek. Dane są naprawdę szokujące. Nie spodziewałem się, że różnice w przychodach są aż tak wielkie.

Zacznijmy od tego, że w 2012 roku sprzedaż płatnych gier przyniosła 5 mld dolarów przychodu. Od tamtego czasu doszło do sporego wzrostu i aktualnie jest to już 8 mld dolarów. SuperData przewiduje ponadto, że do 2022 roku rynek ten urośnie aż do 11 mld dolarów. Całkiem nieźle prawda? Ponad 50-procentowy wzrost w ciągu 5 lat i prawie 40 proc. prognozowane w ciągu kolejnych 5 lat to świetny wynik. Ale jeśli spojrzymy na mikrotransakcje, to przychody ze sprzedaży gier bledną w oczach.

Według SuperData mikrotransakcje już w 2012 roku przyniosły 11 mld dolarów przychodu, czyli tyle, ile sprzedaż gier ma osiągnąć dopiero w 2022 roku (10 lat później!). Aktualnie skrzynki, karty i wszelkiej maści dodatki generują już 22 mld dolarów przychodu, czyli prawie 3 razy więcej niż sprzedaż płatnych gier. Co więcej, trend ten nie ma zamiaru wyhamować. Do 2022 roku mamy wydać aż 25 mld dolarów na mikrotransakcje.

Właśnie dlatego, nawet w płatnych grach, pojawiają się mikropłatności. Lubimy otwierać skrzynki, paczki i kupować dodatki, dzięki którym granie jest łatwiejsze lub po prostu przyjemniejsze. Ma to też wymiar psychologiczny. Łatwiej nam wydać kilka razy po 20 zł niż raz 200 zł i wydawcy skrzętnie z tego korzystają. Co prawda EA oberwało po nosie za Star Wars Battlefront II, co może na jakiś czas zastopować zapędy deweloperów i wydawców, ale tego trendu już nie zdołamy zatrzymać.

Zresztą nie rozumiem czemu wybuchła afera, że dodatki w Battlefront II dawały realną przewagę na polu bitwy, a jednocześnie nikt nie czepia się FIFY i trybu Ultimate Team? Przecież tam też można kupić paczki i jeśli wylosujemy dobrego gracza, to też da nam on przewagę na boisku. To pokazuje, jak niekonsekwentni jesteśmy. Właśnie dlatego tę walkę ostatecznie przegramy. Ale jest jeden pozytywny aspekt tych zmian. Twórcy gier podobno myślą o obniżeniu cen swoich produkcji, aby przyciągnąć do nich większą rzeszę użytkowników, co z kolei powinno przełożyć się na większe zyski z mikrotransakcji. Podoba Wam się taka wizja?

Źródło: eTeknix

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

Damian Jaroszewski
Redaktor prowadzący, szef działów esport i hardware

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię