Strona głównaRecenzjeGryAtlas Fallen – świetna akcja w pustynnych klimatach

Atlas Fallen – świetna akcja w pustynnych klimatach

Twórcy Lord of the Fallen po raz kolejny pokazali, że potrafią tworzyć gry i są otwarci na różne koncepcje rozgrywki. Ich najnowsze dziecko – Atlas Fallen – to pozycja, w której powinni odnaleźć się zarówno weterani jak i casualowi gracze.

Nie będę ukrywał, że po zalewie rynku tytułami inspirowanymi grami From Software brakowało mi czegoś lżejszego, z bardziej wartką akcją i ciekawą historią. Deck13, zainspirowany Soulsami stworzył Lord of the Fallen. Najnowsza produkcja – Atlas Fallen – to coś innego, chociaż grając czułem inspirację kilkoma innymi tytułami, co jednak uważam za plus.

Akcja Atlas Fallen rozgrywa się w świecie zniszczonym przez wielką wojnę. O losach świata i wydarzeniach sprzed rozpoczęcia gry dowiadujemy się wraz z rozwojem fabuły. Świat gry jest stale obserwowany i nadzorowany przez boga w postaci gigantycznej głowy wiszącej na niebie. Pozdrowienia dla fanów serialu Rick i Morty. Dyniogłowy zmusza ludzkość do zbierania i dostarczania mu esencji. Nasza bezimienna postać jest jednym z niewolników zajmujących się zbieraniem esencji. W wyniku szczęśliwego zbiegu okoliczności stajemy się posiadaczem potężnego artefaktu – rękawicy.

Po raz kolejny mamy do czynienia z opowieścią w stylu Fable, czyli od zera do bohatera. Co za tym idzie, już na samym początku możemy spodziewać się jak będzie wyglądało zakończenie. Do finału pomaga nam dotrzeć wcześniej wspomniana rękawica i zaklęty w niej duch, który pomaga nam rozwinąć umiejętności oraz wykorzystać moc artefaktu. I to w zasadzie wszystko, jeżeli chodzi o historię. Nie ma co dopatrywać się tu wodotrysków fabularnych, zresztą podobnie jak w poprzednich grach studia. Zdecydowanie lepiej nastawić się na szybką akcję i setki przeciwników do ubicia. Nie nastawiajcie się również zbytnio na długą rozgrywkę – całą grę można przejść w około 10-12 godzin. Jeżeli zajmiecie się jeszcze wykonywaniem misji pobocznych, ten czas jeszcze trochę wydłużycie. Takie rozwiązanie może mieć swoje plusy, zwłaszcza jeżeli chcielibyście przejść grę w trybie kooperacji ze znajomym i macie na to ograniczony czas.

Jeżeli sugerując się tytułem spodziewaliście się drugiego Lord of the Fallen to porzućcie nadzieje. W grze można ginąć dowolną liczbę razy i nie poniesiecie z tego tytułu żadnych konsekwencji. Gra wczytuje się od ostatniego punktu kontrolnego, a my nie musimy biegać po mapie i zbierać na nowo różnorakiego złomu.

Nie ma tu także typowego rozwoju jak w grach RPG. Za każdego zabitego wroga zbieramy pył esencji, który możemy wykorzystać na rozwój pancerza. Ten możemy ulepszyć trzykrotnie. W zależności od poziomu pancerza wzrasta także poziom naszych umiejętności, takich jak regeneracja, atak, obrona, szczęście i rozbicie.

System walki

To co mi najbardziej przypadło do gustu w Atlas Fallen to system walki. Nie jestem zbyt wielkim fanem gier w stylu souls, gdzie gra karci mnie za każde przewinienie. Jestem na to za stary, gra ma mi przede wszystkim sprawiać przyjemność, dając wyzwanie, ale nie znęcać się nade mną.

Potyczki w AF są częste i dynamiczne. Podczas walki napełniamy dodatkowy pasek pod zdrowiem naszej postaci. Im pasek jest bardziej wypełniony tym mocniejsze zadajemy obrażenia przeciwnikom i tym potężniejsze ataki dodatkowe możemy wykonać. Jest jednak pewien haczyk – mocniejsze ataki narażają nas na ataki przeciwnika, co może skutkować szybką śmiercią, ale tak czy siak opłaca się.

System walki przypomina trochę ten z Assassin’s Creed Odyssey, gdzie po naładowaniu paska możemy wykonać ataki specjalne. Samych walk też nie brakuje. Praktycznie co chwilę będziemy spotykali kolejnych przeciwników do rozłupania. Co więcej, zwykłe potwory występują zwykle w towarzystwie coraz to potężniejszych minibossów. Kolejni wrogowie są coraz więksi przez co dość szybko musimy przejść w tryb walki w powietrzu, gdzie łączymy ze sobą kombinacje ciosów. W ciekawy sposób rozwiązano także blokowanie ciosów przeciwników. Po udanym bloku na chwilę unieruchamiamy wroga, co daje nam czas na zadanie kilku ciosów.

Ciała wielkich przeciwników podzielone są na części, którym zadajemy obrażenia. W ten sposób możemy uszkodzić daną cześć ciała, co zablokuje potworowi możliwość wykonywania nią ataków.

Podczas walki do wyboru mamy dwa z trzech rodzajów broni, konkretniej pięści, topora i bicza. Każda z nich zadaje różne obrażenia oraz posiada różną prędkość ataku. Do zwiększenia mocy broni wykorzystujemy esencję oraz montowane na wcześniej wspomnianym pasku kamienie, które po naładowaniu określonego poziomu paska wzmacniają ciosy lub umożliwiają wykonanie ataku specjalnego.

Atlas Fallen niczym książkowy atlas

Twórcy gry zdecydowali, że nie będą tworzyć ogromnego otwartego świata. W grze dostajemy coś na wzór standardowego atlasu, gdzie spore lokacje są jednak ograniczone „wielkością kartki”. Same mapy są jednak bardzo duże i miłe w zwiedzaniu. Ciekawą opcją podróżowania jest ślizganie po piasku, co przypomina możliwość przemieszczania się po drutach wysokiego napięcia w Infamous. Eksplorację ułatwia także możliwość wykonywania podwójnego skoku oraz wykonania uniku, co można porównać do przemieszczania się Ciri w Wiedźminie 3, tylko w tym przypadku nie znikamy. Dodatkowo, po odnalezieniu schowanego w ziemi kowadła, którym możemy także upgrade’ować zbroję, skorzystamy z szybkiej podróży.

Jednak żeby nie było tak kolorowo. Atlas Fallen troszeczkę brakuje do typowo next-genowej gry. Lokacje, a zwłaszcza miasta nie powalają ilością detali, brakuje też miejsc typowo widokowych, które pozwoliłby na chwilę refleksji. Modele postaci również nie są zachwycające, bardziej pasują do produkcji z poprzedniej generacji konsol.

Podsumowanie i ocena

Atlas Fallen może okazać się pułapką dla graczy, którzy zasugerują się tytułem podobnym do Lord of the Fallen. Obie gry nie mają ze sobą nic wspólnego. Jeżeli szukacie gier w stylu souls-like, to nie tym razem.

Jest to zdecydowanie pozycja dla graczy, którzy wybierają szybką i bardziej casualową rozgrywkę nastawioną na dynamikę. To także pozycja dla graczy, którzy nie mają zbyt wiele czasu na granie, a jednak chcieliby na swoim koncie zaliczyć kolejny tytuł. W grze znajdziemy ciekawy system walki, w którym czuć inspirację takimi tytułami jak Devil May Cry, AC Odyssey czy Wiedźmin 3.

Ocena 8/10

Zalety

  • System walki oraz dynamika walk
  • System przemieszczania się po rozległych mapach
  • Dużo zabawy oraz dodatkowych aktywności

Wady

  • Trochę za krótka
  • Przewidywalna fabuła
  • Pod względem graficznym – poprzednia generacja

 

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

SoSlowGamer
Redaktor, szef działu retro

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię