Wstęp
Logitech to marka, która z rynkiem sprzętu komputerowego ma do czynienia na co dzień już od przeszło 35 lat. Pierwotnie założona w 1982 roku jako Logicool zaczęła od produkcji myszy, klawiatury włączając do portfolio delikatnie później, bo 15 lat temu… I chociaż ciśnie mi się w myślach ładnie brzmiące hasło, że do tej pory nie zmieniło się nic, to nie byłoby to prawdą. Nie zmienia się tylko wojna, co wiedzą fani klimatów postapo. My jednak zawitamy dziś do krainy nie promieniowaniem i rdzą płynącej a… elegancją i prostotą. Tak bowiem można w najkrótszy sposób całokształt recenzowanej klawiatury mechanicznej – Logitech G413 nazwać.
Nim nadejdzie burza znaków – specyfikacja:
- Typ klawiatury – pełnowymiarowa
- Przełączniki: mechaniczne Romer-G
- Podświetlenie: TAK (czerwone / białe)
- Połączenie z komputerem: USB 2.0 (2 złącza) 1,8 metra
- Wymiary: 132 x 445 x 34 mm,
- Masa: 1105 g (bez przewodu)
- Cena: około 310 zł
Wygląd i jakość wykonania
Model ten jest najtańszą propozycją wśród mechanicznych klawiatur obecnych na stronie internetowej producenta. Stwierdzenie to mogłoby wystraszyć niejednego, kreując wizję produktu wykończonego w sposób niedbały lub wpasowanego w rynkowe realia cenowe poprzez użycie tańszej klasy materiałów. Coraz częstszą praktyką wśród producentów pecetowych akcesoriów jest również wypełnianie dolnych partii katalogów produktami chińskimi, które przed zapakowaniem w kontenery otrzymały stosowny branding. Tak, miałem małe obawy o swe oczy przed otwarciem kartonu kryjącego mechanika firmy Logitech.
Poproszę o werble… Dobra, odpuszczę. Pokonanie kartonowej i foliowej warstwy ochronnej rozwiało ciemne chmury. Krótkie, ogólne oględziny po chwyceniu G413 w ręce – jest naprawdę dobrze! To, co rzuca się w oczy w pierwszej kolejności to aluminiowa płyta czołowa. Szczotkowanie nadało jej charakteru i stylu, jednocześnie gwarantując, że całość nie będzie trzeszczeć i wyginać się podczas starć z cięższymi zestawami palców czy większymi pokładami emocji. W prawym, górnym rogu spoczęło logo producenta które ciężko przeoczyć. Odwrotnie do matowej powierzchni aluminiowej płyty – duża litera G błyszczy, będąc swoistą wisienką na torcie, przygotowaną nam przez designerów pracujących nad sprzętem.
Pozostałe strony klawiatury wykonane są z tworzywa sztucznego. Jego jakość nie pozostawia nic do życzenia, podobnie jak stopień spasowania elementów. Płyta dolna nie została potraktowana przez projektantów i finansistów (no bo kto odpowiada za jakość użytych materiałów?) gorzej aniżeli aluminium na froncie, a boczne powierzchnie klawiatury nie ranią palców nadlewkami. Sprzęt na blacie stoi stabilnie, nie ślizgając się nawet przy traktowaniu zdecydowanie agresywniej aniżeli w trakcie codziennego obcowania. Zarówno podczas spoczynku bezpośrednio na podkładzie jak i przy użyciu nóżek, zwiększającego kąt natarcia klawiszy na gracza. Jedyne co budzi we mnie mieszane emocje jest detal w postaci portu USB. Nie, nie chodzi tu o jego wykonanie – które jest jak najbardziej poprawne, a o jego umiejscowienie. Zamiast popularnego osadzenia po lewej, lub prawej stronie klawiatury Logitech umieścił go z “góry”, co może powodować kolizje pamięci USB ze stopą monitora i jest rozwiązaniem zdecydowanie mniej wygodnym w praktyce.