Strona głównaRecenzjeGryGhostrunner - recenzja gry

Ghostrunner – recenzja gry

Zanim Cyberpunk 2077 wreszcie pojawi się na półkach sklepowych, swoich sił w podobnym klimacie spróbowało inne polskie studio. Graliśmy w Ghostrunnera od One More Level, który nie tylko umilił nam kilka godzin w oczekiwaniu na nadchodzące premiery, ale również całkowicie zwalił nas z nóg.

Klimat, tempo i styl

Fabuła to w nowej grze One More Level wyłącznie pretekst do mordowania przeciwników. W postapokaliptycznym świecie wszyscy ocalali ludzie znajdują się w jednej, wysokiej wieży Dharma, na której szczycie czeka Klucznik. W grze wcielamy się w postać tytułowego Ghostrunnera. Zostajemy obudzeni przez Architekta, twórcę wieży, z zadaniem wejścia na samą górę i pokonania czarnego charakteru. Chcemy zemścić się na Marze i zakończyć jej tyranię.

Na historię w Ghostrunnerze nie ma jednak zbyt dużo miejsca i nie ona jest tutaj najważniejszym elementem. Kolejne fragmenty fabuły poznajemy w ruchu, pokonując różne łamigłówki lub rozmawiając z Architektem podczas przechodzenia projektowanych przez niego poziomów. Nie ma tu żadnych cutscenek, dialogów czy przydługich fragmentów, gdzie Mara zdradza nam swój szczegółowy plan podboju świata.

Ghostrunner

Jeżeli chcecie skupić się bardziej na fabule, możecie śmiało zwolnić nieco tempo gry i wsłuchiwać się w głosy w głowie bohatera przedstawiające kolejne elementy zwroty akcji. Wszyscy, którzy nie potrzebują jednak zawiłych historii do czerpania przyjemności z gry, mogą przyciszyć dialogi, podgłosić muzykę i cieszyć się tym, co Ghostrunner robi najlepiej.

Klimat w grze buduje tutaj nie historia, tylko świat przedstawiony. Ghostrunner działa, wygląda i brzmi rewelacyjnie. One More Level tworzy wewnątrz wieży widowiskowy, różnorodny świat. Na niskich poziomach obserwujemy w miarę klasyczne, cyberpunkowe klimaty. Później wchodzimy w lokacje zdominowane przez kolorowe, jaskrawe neony. Po kilku godzinach gry trafiamy z kolei na miejsca wyciągnięte żywcem z horrorów, gdzie napięcie rośnie, a niektórzy przeciwnicy przestają nawet przypominać ludzi.

Niezależnie jednak od tego, gdzie się akurat znajdujemy, emocje i klimat potęguje muzyka. Soundtrack Ghostrunnera sprawdza się doskonale nie tylko jako wzbogacenie rozgrywki, ale również nowa playlista na Spotify.

Gameplay kluczem do sukcesu

Pamiętam, kiedy w Ghostrunnera grałem jeszcze w czerwcu. Mediom udostępniono wtedy krótki fragment rozgrywki. Porozmawiałem chwilę z twórcami, przeszedłem kilka poziomów i jasno stwierdziłem, że wszystko kręcić będzie się wokół gameplayu. To samo można powiedzieć nawet po obejrzeniu kilku zwiastunów. Głównym powodem sukcesu Ghostrunnera jest więc fakt, że w samym gameplayu ciężko jest znaleźć jakiekolwiek wady.

Twórcy opisują Ghostrunnera jako hardcore FPP slasher z mechaniką One-Hit-One-Kill. Zarówno my, jak i większość naszych przeciwników, ginie od jednego uderzenia. Główny bohater ma w swoim zanadrzu katanę i zestaw czterech, stopniowo odblokowywanych podczas przechodzenia gry umiejętności. Rywale z kolei zazwyczaj wyposażeni są w pistolety. Niektórzy strzelają pojedynczymi pociskami, inni seriami, a wśród rodzajów przeciwników znajduje się nawet robot, który emituje falę niszczącą wszystko na swojej drodze.

Ghostrunner

Rozgrywka opiera się więc przede wszystkim na sprawnym omijaniu pocisków i szybkim dostawaniu się z naszą kataną tuż przed nos rywala. Pomaga nam w tym kilka podstawowych sposobów na poruszanie się po mapie. Możemy skakać, biegać po ścianach i wykonywać klasyczny dash w dowolnym kierunku. Oprócz tego w powietrzu jesteśmy w stanie spowolnić czas. Przeciwnicy ruszają się wtedy wolniej, a pociski niemalże stoją w miejscu, dzięki czemu możemy dużo łatwiej ich unikać.

Ghostrunner pod względem rozgrywki wszystko robi niemalże perfekcyjnie. Zaczynamy ze stosunkowo prostym zestawem umiejętności. Skaczemy pomiędzy przeciwnikami, używamy zwolnienia czasu żeby unikać pocisków i kataną zmywamy ich z powierzchni mapy. Kilka poziomów dalej dowiadujemy się jednak, że naboje można parować, a w nasze posiadanie wchodzi pierwsza, aktywna umiejętność. Dwie godziny później umiejętności są już cztery, a sposobów na pokonanie jednego przeciwnika dziesiątki.

Ghostrunner

Ghostrunner bez wątpienia nie należy do prostych gier. W doskonały sposób przedstawia jednak poszczególne mechaniki i zachęca gracza do zgłębienia swoich możliwości. Zamiast szukać w ustawieniach przycisku od zmiany poziomu trudności, restartujemy poziom i zaczynamy od nowa. Przy odrobinie wprawy i solidnym opanowaniu umiejętności głównego bohatera, jesteśmy w stanie odstawiać sekwencje rodem z Mission Impossible.

Szeroki wachlarz możliwości

Nowa gra One More Level pod względem budowy kampanii jest wyjątkowo liniowym doświadczeniem. Główny bohater nic nie mówi, nie mamy do czynienia z żadnym otwartym światem, a sama gra nie oferuje żadnych misji pobocznych. Mimo to szybko rzuca się w oczy fakt, jak dużo swobody ma w niektórych elementach Ghostrunnera gracz.

Widać to przede wszystkim po budowie poziomów. Cała kampania podzielona jest na kilkanaście dłuższych leveli. Każdy z nich składa się z kolei z poziomów. Niektóre z nich wymagają od nas przejścia jakiejś prostej, logicznej zagadki, a inne testują nasze opanowanie poszczególnych umiejętności Ghostrunnera. Większość wymaga jednak po prostu wyeliminowania znajdujących się w danej lokacji przeciwników. Po pokonaniu wszystkich rywali odblokowujemy przejście do kolejnego miejsca, stopniowo wspinając się po piętrach wieży.

Ghostrunner

Pierwsze poziomy, które spokojnie wprowadzają nas w świat Ghostrunnera, nie są zbyt skomplikowane. Wystarczy kilka uników, zwolnienie czasu i droga do kolejnej lokacji staje przed nami otworem. Po godzinie rozgrywki poznajemy jednak nowe typy przeciwników, dostajemy nowe umiejętności, a poziomy stają się coraz to bardziej skomplikowane. Wtedy wkrada się właśnie możliwość wyboru.

Stajemy bowiem na początku lokacji, na minimapie widzimy co najmniej czterech lub pięciu rywali i do każdego z nich prowadzą trzy różne drogi. Możemy najpierw pozbyć się irytującego snajpera, omijając przy tym resztę rywali, albo ignorować zasięg jego broni i po trupach słabszych rywali dostać się do końca lokacji. Level design momentami sprawiał, że zatrzymywałem się na chwilę, rozglądałem dookoła i z niedowierzaniem patrzyłem na wszystkie ścieżki, które mogą mnie doprowadzić do celu. Co więcej, nie spodziewałem się, że w grze, gdzie jeden cios cofa mnie do checkpointu, będzie można stworzyć tak świetne, emocjonujące walki z bossami.

Ghostrunner

Czy Ghostrunner jest więc grą idealną? Niekoniecznie. Chociaż muszę przyznać, że dużo mu do tego tytułu nie brakuje. Od czasu do czasu zdarzają się okazjonalne błędy lub fragmenty otoczenia na drodze bohatera blokujące przejście do niektórych miejsc. Czasami mechanika łapania się krawędzi potrafi generować niezręczne sytuacje, kiedy zamiast wejść na wzniesienie, w kółko chwytamy się krawędzi jakiejś przeszkody. Osobiście nużyły mnie niektóre poziomy logiczne, generując więcej frustracji niż satysfakcji. Nie jestem również wielkim fanem designu kilku przeciwników, w szczególności głośnych, wybuchających potworów.

Drobne problemy w marginalnym stopniu wpływają na szczęście na ogólne doświadczenia z rozgrywki. Ghostrunner rzuca graczowi ciężkie wyzwanie, obiecując satysfakcjonujący gameplay i widowiskowe poziomy i dostarcza to wszystko już w ciągu pierwszej godziny. Rozgrywka dostarcza mnóstwo frajdy, gra wygląda pięknie, a soundtrack zostanie ze mną jeszcze przez kilka kolejnych miesięcy. Wszystko wskazuje na to, że spełnią się oczekiwania studia, które chce uczynić z Ghostrunnera największy polski sukces od czasów Wiedźmina.

Ocena 8/10

Zalety

  • płynny, satysfakcjonujący gameplay
  • świetna oprawa audiowizualna
  • wymagająca rozgrywka
  • sporo umiejętności i sposobów na przejście gry

Wady

  • drobne błędy

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

Tomasz Alicki
Szef działu gier. Miłośnik esportu, weteran Call of Duty i zapalony gracz Action RPG. W wolnych chwilach Netflix, dobra książka i World of Warcraft.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię