Testy w grach

Strona głównaRecenzjeRecenzja laptopa Lenovo Legion Y520

Recenzja laptopa Lenovo Legion Y520

Testy w grach

Laptopy gamingowe powinny wyróżniać się w wielu płaszczyznach użyteczności, przykładając większą uwagę na produktywność w grach. Istnieje jednak problem z nazewnictwem sprzętu, który nie zasługuje na miano maszynki do gierczenia. Czy tak też jest w przypadku naszego „Legionisty”? Jednoznacznie trzeba powiedzieć, że w natywnej rozdzielczości w maksymalnych ustawieniach graficznych laptop nie radzi sobie doskonale we wszystkich tytułach. Trzeba jednak mieć na uwadze kartę graficzną, w jaką został wyposażony. Nie jest to topowy model i tym samym nie można oczekiwać od niej cudów. W wysokich ustawieniach 30 kl/s nie jest dla niej wyzwaniem. Problemy mogą zacząć się powyżej wskazanej liczby klatek w najbardziej wymagających grach.

Aby dokładnie ocenić potencjał mobilnego komputerka, wybraliśmy 6 gier mogących napsuć trochę krwi procesorowi i karcie. Każdy test trwał około 30 minut i oddaje kompletną odpowiedź na pytanie o przeznaczenie laptopa.

 

 

Mecze multiplayer z pełną obsadą graczy nie wzbudziły w Legioniście strachu. Przez całą ciągłość rozgrywki obraz był klarownie płynny. O ile oko testera nie było w stanie wychwycić spadków fps-ów (przez wzgląd na odświeżanie), to FRAPS wyłapał całkiem duże wahania wydajności. Tutaj było to 90-290 kl/s. Mimo wszystko test zdany pomyślnie, bo i wyzwanie nie było jakieś szczególne dla zastosowanego w urządzeniu procesora.

 

 

Z rozwijanej listy na naszym celowniku pojawił się najnowszy Doom. Bez chwili zwątpienia ustawiliśmy najwyższe detale, stawiając siłę laptopa przeciwko chmarze demonów. U bukmachera wygralibyśmy zakład – strzelanka śmigała sprawnie, a program zanotował średnio 70 kl/s. Choć zdarzały się momenty w grze, kiedy nasz Marine poruszał się z prędkością poniżej 60 kl/s. Kolejna bitwa na plus.

 

Nadciągające zastępy Orków nieco spowolniły działanie Legionisty, acz zagrywka wciąż odbywała się w przyjaznych warunkach. Miernik wydajności wahał się 35-77 kl/s, utwierdzając nas w przekonaniu, że nawet Sauron nie złamie w nas ducha gamingu. Spodziewajcie się jednak, że sytuacja nie powtórzy się po odpaleniu Śródziemia: Cienia Wojny i na miejscu w opcjach zmiana ustawień na średnie będzie prawdopodobnie konieczna.

 

 

Najnowsza odsłona Resident Evil była pierwszą gra, która zmusiła nas do obniżenia szaty graficznej. Nie zrezygnowaliśmy po całości z maksymalnych detali, ale bez wyłączenia HBAO+, personalizacji cieni na wysokie i ustawienia skalowania na mnożnik 1.2, granie było mocno uciążliwe. Dzięki operacji usunięcia pięknych szczegółów otrzymaliśmy gameplay na dobrym poziomie. Na zewnątrz klatki sporadycznie spadały poniżej 55. Dopiero przy większej liczbie źródeł światła w domostwie Bakerów Legion Y520 wyświetlał 39-45 kl/s.

 

 

Oj Lara rozgrzała nasz laptop do czerwoności. Nie wiadomo tylko, czy powodem tego był jej nienaganny wygląd, czy rendering otoczenia. Ważne jest to, że 30 kl/s jest osiągalne na maksymalnych ustawieniach graficznych. Zachodzi jednak obawa, że w zimowej scenerii, gdzie śnieżny puch towarzyszy nam bez przerwy, spadek płynności będzie na tyle poważny, że uniemożliwi dalszą wędrówkę. Dlatego warto zrezygnować z okluzji otoczenia, ponętnego widoku włosków pani archeolog i ewentualnie najwyższej jakości cieni. Wówczas stałe 60 fps-ów na sekundę jest w zasięgu GTX 1050 Ti.

 

 

Brak mi słów, a Legioniście fps-ów, by wyjaśnić do czego doszło po odpaleniu Total War: Rome II. Strategia turowa z walką w czasie rzeczywistym wydana w 2013 znokautowała GTX-a 1050 Ti, któremu notabene nie brakowało pamięci. Poruszając się po mapie świata wszystko działało jak należy, ale ścierając się na polu bitwy z przeciwnikiem, laptop łapał zadyszkę. I to poważną, czasem częstując nas prędkością renderingu poniżej 20 kl/s. Rozwiązanie może być tylko jedno – zmiana ustawień graficznych, ale tych bezpośrednio wpływających na przyspieszenie gry. Tak więc nowa konfiguracja musi uwzględniać zmianę liczebności armii, cieni i tekstur do poziomu „wysokie”.

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

Grzegorz Rosa
Redaktor, szef działów gry i audio

3 KOMENTARZE

  1. Sam posiadam ten laptop.
    Miał zaledwie 8 gb ramu , dysk 1 TB , no o karcie nie wspomnę bo jest jak dla mnie świetna tak samo procek.
    Postanowiłem go wzmocnić . Dodałem mu kolejne 8 gb ramu , i dysk m2 który ma 250 GB pamięci .
    Teraz to ten laptop działa jak marzenie .
    Ten kształt , ta klawiatura , wygląda jak dragon , smok , rzuca się mocno w oczy , gry wszystkie mi zapierdzielają ,
    Bateria trzyma mi bardzo długo , masakra , nie oddam go za inny laptop . nawet za tego predatora , czy acera .
    Kupujcie Lenovo legio y520 i wmacniajcie go . Polecam . nie będziecie żałowac

  2. Bardzo dobry sprzęt. Dodatkowo teraz lenovo sprzedaje legiony w pakiecie z premium care. Rewelacyjny pomysł, 5 dni na naprawę w serwisie albo zwrot pieniędzy i naprawiony sprzęt. Plus dla producenta!

  3. Przy dellu nie warty tego aby go obok położyć.Gry jako tako,reszta straszny ślimazara i to niby ma 4 rdzenie.Mam Della o gorszych parametrach i śmiga.Legion z odpaleniem przeglądarki pierdo…. się jakby był lampowy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię