Kultura pracy

Strona głównaRecenzjeRecenzja laptopa Lenovo Legion Y520

Recenzja laptopa Lenovo Legion Y520

Kultura pracy

Przyjemność z grania to radość płynąca nie tylko z samej rozgrywki. Nawet na najbardziej wypasionych maszynach z gamingowego transu mogą wyciągnąć nas elementy środowiskowe laptopa. Mam tutaj na myśli atmosferę grania, która od zawsze wiąże się z poziomem głośności urządzeń oraz ich temperaturą pracy. Laptopy chorują na to tym bardziej, bowiem małe rozmiary negatywnie wpływają na odpowiednią akustykę i wentylację. Zdradzę Wam od razu, bez szczegółów, że dawno na moim biurku nie wylądowała maszyna potrafiąca poradzić sobie z gorączką i hałasem. Tak też miały się sprawy, do czasu, aż przyjechał do mnie Legion Y520. Był szok i niedowierzanie. W tej kategorii Lenovo stworzył boga kultury, a ja z czasem stałem się jego wiernym wyznawcą. Informacje odróżniające domniemanie od faktów przedstawiam poniżej.

 

W momencie kiedy nie narzucamy wygórowanych żądań Legioniście, ten odpłaca się bardzo chłodną pracą. W zasadzie wszystkie kluczowe podzespoły są wówczas zimniutkie. Procesor 38 stopni, karta graficzna 35 stopni, a dysk 28 stopni. Jednak mamy już na koncie podobne sytuacje, gdy sprzęt ukrywał swoje prawdziwe „ja”. Tak było z Hyperbookiem, czy też z ROG-atym Asusem GR8 II. Przeglądanie zasobów internetowych, odpalenie filmu w FullHD, czy też jakieś inne misje z multimediami nie wywoływały gorącego wilka z lasu. Ten jednak odzywał się nieproszony tuż po rozpoczęciu gry. Czy to samo spotkało mnie w trakcie korzystania z Legion Y520? Ha! Niespodzianka była i to bardzo pożądana.

CPU jak to CPU, lubi ciepełko. 83 stopnie zanotowane podczas gierczenia w RE VII były wartością maksymalną. Jest to niejako standard wśród laptopów gamingowych i do tego trzeba się przyzwyczaić. Natomiast już GPU to inna liga grzewcza – słupek rtęci ani razu nie podskoczył w górę tuż po przekroczeniu 66 stopni. Tak, jakby sam Leonidas narzucił temperaturę pracy mówiąc: „This is where we holdem, this is where we fight”. Z tą różnicą, że skala termometru nie polegnie na granicy wytrzymałości i pozostanie nienaruszona. Podobnie zresztą jest z dyskiem SSD. Jak już zobaczymy 40 stopni, to na tym skończy się dalsze odliczanie. I to aż dziwi. Producentowi udało się zachować wyśmienitą temperaturę pomimo niskiego profilu obudowy. Jest to oczywiście zasługa zintegrowanego układu chłodzenia dwóch wentylatorów i miedzianych rur odprowadzających ciepło.

Dzięki dobrze rozplanowanym wylotom powietrza, na kulturze pracy zyskuje również zewnętrzna część laptopa. Główna sekcja przycisków jest chłodna zachowując około 25-34 stopni i tylko w jednym miejscu, a dokładnie w strefie bloku numerycznego i ciut powyżej, doświadczymy tropikalnej temperatury do 45 stopni. Jak się domyślacie, od spodu warunki klimatyczne są praktycznie tożsame. Tam, gdzie harcuje procesor i karta, ponownie jest najcieplej. Przy dolnym wylocie powietrza doświadczymy gorącego powiewu na granicy 50-55 stopni. W trakcie testów laptopa trzymałem i na biurku, i na kolanach, więc mogę zapewnić, że model Legion Y520 sprawdzi się w każdych warunkach pracy.

Wspominam o tym, bowiem wielu graczy czasem zabiera ze sobą w trasę swój sprzęt. A ten, jak najbardziej nada się na towarzysza podróży. I nie tylko przez wzgląd na niski poziom oddawanego ciepła, ale też długość pracy na baterii. Fakt, akumulator przechowuje tylko 45 Wh, lecz starcza na długie posiedzenia w necie, obejrzenie dwóch filmów w Full HD czy też nawet na prawie godzinną sesję z grami.

   

Komputer na pełnym ładowaniu wytrzyma do 4 godzin niezobowiązujących igraszek w necie i rozrywki, która wyklucza pełne zaangażowanie podzespołów. W tym czasie możecie mieć ustawione podświetlenie ekranu na 100% i poziom dźwięku powyżej połowy mocy. Decydując się na uruchomienie gry, trzeba być przygotowanym na krótsze doznania na baterii. Grając w Śródziemie: Cień Mordoru na najwyższych detalach mogłem pograć około 45 minut na pełnych obrotach, a kolejne 10 minut w trybie oszczędzania energii. Jest to wynik przyzwoity i warty zapamiętania w przypadku chęci zakupu sprzętu mobilnego.

 

 

Przed podsumowaniem recenzji został nam jeszcze jeden ważny punkt – głośność pracy. Nie wiem jak Wy, ale cenię sobie komputery, które działają tak cicho, że czasem trzeba się upewnić, czy są uruchomione. Tyczy się to również grania, by dźwięki maszyny nie ingerowały w jakość przetworzonego sygnału audio. Można oczywiście zabezpieczyć się słuchawkami, ale nie raz potrzeba oswobodzenia uszu jest silniejsza od dźwiękowych wrażeń. Dlatego kiedy tylko mam okazję chwalę urządzenia mogące zapewnić umiarkowaną głośność hałasu. Lenovo popisał się w tej kategorii oddając w nasze ręce laptop skryty i cichy z natury. 

W zamkniętym pomieszczeniu stara się być bardzo dyskretny, nie zdradzając swojego działania. Podczas nieobciążającej pracy jest niczym śpiące niemowlę. Nie skarży się na wysoką temperaturę, toteż wiatraki nie mają obowiązku rozwijania swoich skrzydeł. W efekcie czego usłyszymy zaledwie szmer na poziomie 31 dB. Gdy przyjdzie czas na ostre gierczenie, układ chłodzenia przerwie swój zastój, ale będzie chłodził swoich kompanów w niewiele wyższym hałasie. 43 dB to zmierzone maksimum. Gdyby jednak sprowadzić liczby do miary zmysłu słuchu, powiedziałbym, że podczas grania tylko nieznacznie stał się głośniejszy. Przy uruchomionych głośniczkach, dźwięk z gry zagłuszał dialog komputera, stając się nieobecnym obserwatorem rozgrywki.

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

Grzegorz Rosa
Redaktor, szef działów gry i audio

3 KOMENTARZE

  1. Sam posiadam ten laptop.
    Miał zaledwie 8 gb ramu , dysk 1 TB , no o karcie nie wspomnę bo jest jak dla mnie świetna tak samo procek.
    Postanowiłem go wzmocnić . Dodałem mu kolejne 8 gb ramu , i dysk m2 który ma 250 GB pamięci .
    Teraz to ten laptop działa jak marzenie .
    Ten kształt , ta klawiatura , wygląda jak dragon , smok , rzuca się mocno w oczy , gry wszystkie mi zapierdzielają ,
    Bateria trzyma mi bardzo długo , masakra , nie oddam go za inny laptop . nawet za tego predatora , czy acera .
    Kupujcie Lenovo legio y520 i wmacniajcie go . Polecam . nie będziecie żałowac

  2. Bardzo dobry sprzęt. Dodatkowo teraz lenovo sprzedaje legiony w pakiecie z premium care. Rewelacyjny pomysł, 5 dni na naprawę w serwisie albo zwrot pieniędzy i naprawiony sprzęt. Plus dla producenta!

  3. Przy dellu nie warty tego aby go obok położyć.Gry jako tako,reszta straszny ślimazara i to niby ma 4 rdzenie.Mam Della o gorszych parametrach i śmiga.Legion z odpaleniem przeglądarki pierdo…. się jakby był lampowy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię