Strona głównaRecenzjeGryThe Sinking City – miłośnicy Cthulhu będą zadowoleni

The Sinking City – miłośnicy Cthulhu będą zadowoleni

Miłośnicy twórczości H. P. Lovecrafta nie mogą narzekać na nadmiar dobrych gier. Prawdę mówiąc to ze świecą szukać naprawdę dobrej produkcji. Call of Cthulu nie do końca sprostało wymaganiom. Czy ten trend odmieni The Sinking City?

Oficjalnie The Sinking City nie nawiązuje do twórczości H. P. Lovecrafta. Jest to spowodowane kwestiami licencyjnymi. Dlatego ukraińskie studio Frogwares nie można korzystać z oficjalnych nazw i terminów, także w Języku Przedwiecznych. Ale chyba nikt nie ma wątpliwości, co było główną inspiracją dewelopera. Wątpliwości nie powinni mieć też fani tego stylu. The Sinking City to Lovecraft w najczystszej postaci. Ale czy to wystarczy?

Zagubiony detektyw w strasznym mieście

W grze wcielamy się w detektywa – Charlesa W. Reeda. Mężczyzna pochodzi z Bostonu. Jego celem jest rozwikłanie nietypowego zjawiska, przez które wielu Amerykanów (w tym on sam) doświadcza dziwnych wizji. Tak się składa, że wszystkie tropy prowadzą do miasta Oakmont, w którym lądujemy na samym początku rozgrywki. Szybko okazuje się, że mieścina sama zmaga się z licznymi problemami. Niedawno mieszkańcy przeżyli wielką powódź i wciąż borykają się ze skutkami kataklizmu. Do tego dochodzi też walka o władzę między trzema rodami i podejrzanymi organizacjami. A to wszystko przyprawione jest mrokiem i morskimi postaciami, charakterystycznymi dla twórczości H. P. Lovercrafta. Lokacje robią wrażenie, chociaż często wyglądają do siebie podobnie. Ale w gruncie rzeczy to nie przeszkadza. Muzyka i oprawa dźwiękowa też robią dobrą robotę.

Fabularny majstersztyk?

Wątek fabularny zasługuje na spore uznanie. Historia jest mroczna, niejednoznaczna i trzyma w napięciu. Nigdy nie jesteśmy do końca pewni, kto co w danym momencie kombinuje i komu możemy zaufać. Może zakończenie lekko rozczarowuje, ale w ogólnym rozrachunku Ukraińcy przygotowali solidny scenariusz, który spodoba się miłośnikom dobrych historii. W połączeniu z ciekawymi bohaterami niezależnymi daje to świetne połączenie, które po prostu wciąga. Przecież to najważniejsze w tego typu grach.

Muszę uczciwie przyznać, że nie grałem we wcześniejsze gry Frogewares, więc sposób prowadzenia śledztwa był dla mnie nowością. W Sinking City zbieramy dowody i poszlaki, które – przy pomocy specjalnego interfejsu – składamy we wnioski. W ten sposób odkrywamy kolejne części skomplikowanej składanki. Ale, co dla mnie jest sporym plusem, rzadko kiedy dostajemy jednoznaczny wynik w postaci winnego. Często sami musimy decydować komu zaufać, a komu nie i na tej podstawie decydować o winie lub niewinności. Jednocześnie nigdy nie możemy być do końca pewni, że podjęliśmy słuszną decyzję. Gra wystawia naszą moralność na próbę i zmusza nas do podejmowania trudnych decyzji. Nieco gorzej wypadają misje poboczne. Na szczęście są nieobowiązkowe i bez nich spokojnie ukończycie grę, niewiele z tego tracąc.

Tylko ta walka…

Szkoda, że zawodzi w innych aspektach. Animacje postaci są jakieś takie drętwe. Ma to przełożenie na system walki, który jest drewniany i mało satysfakcjonujący. Jak na grę detektywistyczną jest tych potyczek trochę za dużo. Tak zwany feeling strzelania nie przekonuje i walki szybko wyrastają do miana najsłabszego elementu produkcji. Szkoda, bo to duża wada gry, która chce być detektywistyczno-przygodowa. Niestety, widać tutaj sporo niższy budżet w porównaniu z produkcjami AAA. To, co jest jednocześnie zaletą (niezależność i duża dowolność twórcza) jest też wadą The Sinking City (słaba jakość niektórych rozwiązań).

Podsumowując – to dobra gra pod względem fabularnym, która wciąga klimatem i opowiadaną historią. Autorzy przyłożyli się do stworzenia postaci niezależnych i całego świata. Szkoda, że The Sinking City wygląda, jakby zabrakło budżetu na kwestie techniczne. Projektanci poziomów trochę zbyt często korzystali z komend kopiuj-wklej, a animacje i system walki zostały potraktowane po macoszemu. Jednak w ogólnym rozrachunku to udana gra. Nie jest rewelacyjna, ale dobra. Ja bawiłem się całkiem nieźle i dlatego mogę ją polecić wszystkim miłośnikom dobrej fabuły. The Sinking City jest jak książka – interfejs może już przestarzały i nie jest zbyt zaawansowana technologiczne, ale ma sporo do zaoferowania, gdy zagłębimy się w zawartość.

Ocena 7/10

Zalety

  • Wciągająca fabuła
  • Trudne wybory
  • Ciekawe postacie
  • Klimat Cthulhu pełną gębą
  • Oprawa audio-wizualna

Wady

  • Zadania poboczne
  • System walki
  • Powtarzalne lokacje

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

Damian Jaroszewski
Damian Jaroszewski
Redaktor prowadzący, szef działów esport i hardware

1 KOMENTARZ

  1. Grało się świetnie, niestety zakończenie jak dla mnie rozczarowujące. Spodziewałem się czegoś naprawdę mega a to co nam zaserwowano to jakaś żenada, w ogóle nie pasująca do rozmachu z jakim toczy się cała rozgrywka. Wygląda to tak jakby skończyła się kasa bo zrobione to jest straszliwe na odczepnego. Chyba z tego samego powodu puścili do sprzedaży grę z taką ilością bugów (grałem na PC). Wydaje mi się, że w grze zawarta jest informacja o tym, że możemy i w jakim czasie spodziewać się kontynuacji.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię