Strona głównaEsportKlapa esportowych transmisji na Facebooku. ESL zerwie umowę?

Klapa esportowych transmisji na Facebooku. ESL zerwie umowę?

Podejście Duńczyków do CS-a to istny fenomen. Na tyle niesamowity, że żadnym problemem nie jest tam wykręcenie rekordowych wyników oglądalności – nawet jeśli chodzi o telewizję. Oczywiście spora w tym zasługa kibiców Astralis.

Zawodnicy tej organizacji ostatnio w świetnym stylu pokonali w finale ESL Pro League zespół Liquid, dzięki czemu nie tylko wygrali cały turniej i ligę, ale zgarnęli też CS-owego Wielkiego Szlema i zapisali się w historii esportu, jednocześnie wzbogacając się o ponad milion dolarów. Ich poczynania śledziły nie tylko tysiące kibiców zebranych w wypełnionej do ostatniego miejsca hali Fyn Arena, ale także zgromadzeni przed komputerami, oraz… telewizorami. Transmisję można było bowiem oglądać nie tylko na Facebooku (o czym za chwilę, ale także w duńskiej telewizji DR3, która już od dłuższego czasu (i z równym powodzeniem) transmituje esportowe turnieje.

I okazuje się, że po raz kolejny oglądalność CS-a w tej telewizji nie odbiega szczególnie od większości turniejów transmitowanych w Internecie. Przez cały weekend zmagania w Odense oglądało około 335 tysięcy widzów, a finał w szczytowym punkcie – aż 82 tysiące. Nie są to oczywiście wyniki na miarę Majorów, gdzie jednocześnie na streamach przebywało ponad milion widzów, ale jeśli porównamy to z oglądalnością spotkań chociażby na Twitchu, gdzie na angielskich relacjach z turniejów z udziałem topowych drużyn z reguły jest ok. 10-20 tys. widzów z całego świata to wynik DR3 można uznać za imponujący.

Z drugiej strony mamy wyniki finałów ESL Pro League z oficjalnej transmisji na Facebooku. A te były… dużo gorsze od wspomnianych wcześniej wyników telewizji. W szczycie transmisję na FB śledziło zaledwie niecałe 38 tysięcy widzów – to jest niemal 10 razy mniej na całym świecie niż w duńskiej telewizji, a do wyniku z Majora w Bostonie (przeszło milion widzów na Twitchu) wynik ten nawet nie ma porównania.

Na pewno nie tego oczekiwali włodarze ESL, kiedy w połowie 2017 roku podpisywali umowę z Facebookiem na wyłączność oficjalnych, angielskich transmisji ze swoich głównych turniejów – która na szczęście nie objęła Intel Extreme Masters. Na szczęście z punktu widzenia polskich widzów i IEM Katowice, ponieważ od samego początku facebookowe transmisje trapiły poważne problemy, a poza tym Valve przyznając Majora żąda, by rozgrywki były pokazywane na Twitchu. A o wspomnianych problemach przekonali się także widzowie turnieju w Danii, kiedy to główny stream co chwilę zacinał się i bufforował, przez co fani stracili co najmniej kilka kilka ciekawych rund. Zresztą, co tu dużo mówić, poniższy screenshot mówi chyba wiele.

źr. Twitter @fifkun

I tak jest niemal od początku tego partnerstwa. Ciągłe problemy techniczne i kiepska oglądalność – w której fakt, że Facebook w kwestii video kompletnie nie jest przyjazny użytkownikowi, na przykład jeśli ktoś chce oglądać transmisje na telewizorze, zupełnie nie pomaga. W pewnym momencie doszło nawet do tego, że widzowie próbowali na własną rękę transmitować niektóre wydarzenia ESL, a nielegalne streamy organizatorzy skrzętnie starali się banować.

Nieszczęsna umowa trwa co prawda do 2019 roku, ale jak tak dalej pójdzie to można powątpiewać w jej dokończenie – ESL może się bowiem bardziej opłacać zerwanie i zapłacenie ewentualnych kar niż ponoszenie kolejnych strat przez brak widzów.

Bądź na bieżąco

Obserwuj GamingSociety.pl w Google News.

Zbigniew Pławecki
Redaktor, specjalista ds. esportu

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Treść komentarza
Wpisz swoje imię